poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 9

-Gdzie jedziemy?- Spytałam po raz kolejny.
-Skarbie, jeszcze chwila i będziemy na miejscu- Westchnął.
-Lubię jak tak do mnie mówisz.-Zachichotałam pod nosem na co on wyszczerzył zęby
Jechaliśmy jeszcze chwilę ale dla mnie była to wieczność. Kiedy zajechaliśmy na parking lotniska myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit.
-Mariusz, co my tutaj robimy?!
-Bo widzisz skarbie..-podrapał się po głowie- Lecimy na krótkie wakacje.
-A..al..a..ale- Z tego wszystkiego nie wiedziałam co powiedzieć.
-Oj nie ma żadnych ale..-zaśmiał się i musnął moje wargi.
-A Arek?
-Dzisiaj pojechał do Oliwiera a jutro Misiek obiecał, że odwiezie go do moich rodziców.-Odparł wyciągając walizki z bagażnika. Nie to się nie dzieje na prawdę! Uszczypnęłam się w rękę ale nadal się nie obudziłam. -Dziubek nie szczyp się tylko chodźmy na odprawę- Zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę.
-Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Dziękuję, dziękuję!- Rzuciłam mu się na szyję i wpiłam się w jego usta.
-Mmm...kochanie uwielbiam, gdy to robisz ale musimy iść, jeżeli chcemy polecieć.
-no idziemy, idziemy...-ruszyliśmy do drzwi wejściowych.- A tak w ogóle to gdzie lecimy?
-Na Krete.
-Że, gdzie?!-Krzyknęłam
-No Kreta w Grecji.-Nie wierzę, że mówi to z takim spokojem..
-Ale Mariusz! To musiało kosztować kupę kasy!- Ręce mi opadły.
-Ewelinko.. ty się finansami nie przejmuj!
Nie miałam szansy odpowiedzieć, ponieważ przechodziliśmy przez odprawę.

Po kilku godzinach byliśmy w hotelu. Przez cały czas nie mogłam uwierzyć w to, że tutaj jestem. Pokój a właściwie apartament był bardzo ekskluzywny co trochę mnie krępowało, ponieważ nie jestem przyzwyczajona do luksusów a w dodatku nie pomaga mi myśl, że za wszystko zapłacił Mariusz.
Po rozejrzeniu się razem pobiegłam na górę, gdzie była łazienka i sypialnia. Na początku weszłam do tego pierwszego pomieszczenia i stanęłam jak wryta. Na środku stała wielka wanna z hydromasażem  i jacuzzi. Poczułam na biodrach dłonie Wlazłego, który zaczął całować mi kark.
-Przetestujemy to cudeńko następnym razem.. teraz chodź zobaczyć sypialnie-Wymruczał.
Uradowana pobiegłam do wspomnianego pomieszczenia. Za sobą usłyszałam tylko głośny śmiech Mariusza.
Wpadłam do pomieszczenia, gdzie na przeciwko drzwi stało wielkie łoże małżeńskie a po obu stronach szafki nocne. Po prawo od drzwi było wielkie okno. Podeszłam bliżej, odsunęłam zasłony a widok był cudowny! Szkoda tylko, że było już tak późno.. Nie wiem ile tak stałam z otwartą buzią ale na ziemię sprowadził mnie mój chłopak, który wtulił się w moje plecy. Odwróciłam sie do niego przodem i mocno przytuliłam. Po chwili nasze usta odnalazły się i złączyły w namiętnym pocałunku. Wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i sprawnym ruchem zdjęłam ją. Mario nie czekając dłużej wziął mnie na ręce, przeszedł pare kroków i położył na łóżku. Zawisł nade mną składając delikatny pocałunek na czole, skroni,policzku, kąciku ust, aż w końcu usta. Delikatnym ruchem zdjął mi bluzkę a następnie fachowo odpiął biustonosz. Pocałunkami pieścił moje piersi schodząc w dół. Wiłam się pod jego dotykiem a z gardła wydobywały się jęki zadowolenia. Chciałam teraz ja skosztować jego ciało więc szybkim ruchem obróciłam nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. Pieściłam dłońmi jego tors i składałam delikatne pocałunki. Biodrami zataczając kółka czułam rosnący wzwód, uśmiechnęłam się pod nosem i kiedy dotarłam do paska od spodni ponownie znalazłam się pod nim. Sprawnym ruchem pozbył się dołu mojej garderoby jak też i swojej.
-Na pewno tego chcesz?-W odpowiedzi przytaknęłam głową dając mu znak, że go pragnę.
 -Kocham Cię!-Wyszeptał i jednym ruchem we mnie wszedł. Jęknęłam głośno zamykając oczy. W jednej chwili poczułam ekstazę jakbym wzięła jakiś silny narkotyk, który pomoże mi odlecieć. Każdy mięsień i każde drgnięcie potęgowało moje podniecenie. Za każdym razem kiedy wchodził czułam go coraz głębiej. Wszystkie moje mięśnie kurczowo się zacisnęły a przez ciało przeszła fala rozkoszy. Wbiłam paznokcie w plecy siatkarza, głośno krzycząc jego imię. Szczytowaliśmy w tym samym momencie. Poczułam na sobie ciężar jego ciała co w tej chwili mi nie przeszkadzało. Otworzyłam swoje oczy, które napotkały wzrok Mariusza. W jego ciemnych tęczówkach widać było radość i spełnienie. Opadł obok mnie a ja wtuliłam się w jego tors. -Kocham Cię Mario-złożyłam pocałunek na jego jeszcze mokrym torsie.
-Ja Ciebie też.. nawet nie wiesz jak bardzo!.- Mocniej mnie przytulił.
-Jak to było tak naprawdę z tymi wakacjami? Przecież tego nie da się załatwić z dnia na dzień?
-Ech.. masz racje.. kilka miesięcy temu wszystko załatwiłem z myślą, żeby zabrać tu Dagmarę i może w ten sposób jakoś to poukładać ale na szczęście pojawiłaś się ty i wszystko się zmieniło!.- Nie odpowiedziałam nic tylko wykończona podróżą oraz namiętnym seksem z partnerem oddałam się w objęcia morfeusza.

**
Przepraszam, że tak krótko ale brak czasu.

Szczerze to nie wiem jak mam opisywać incydenty łóżkowe.. Czy bardziej szczegółowo czy tak jak teraz.. Wyraźcie swoją opinię w komentarzach :-D 

10 komentarzy = Następny ;*

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 8

Kobietki naprawdę proszę o podanie namiaru w zakładce INFORMOWANI, bo takie wracanie i szukanie w komentarzach kogo mam powiadomić jest męczące i uciążliwe..


Następny dzień od rana zaczął się wesoło. Rano obudzili nas chłopaki wskakując między nas. Chwilę z nimi poleżeliśmy ale stwierdziłam, że nie możemy marnować dnia. Wygoniłam chłopaków do Arka pokoju, żeby się ubrali a ja sama na szybko wykonałam poranną toaletę i udałam się zrobić śniadanie. Upiekłam naleśniki postawiłam na stole dżem i zawołałam mężczyzn. Każdy wychwalał jakie są dobre co mi poprawiło humor. Z Winiarskimi ustaliliśmy, że Oliviera oddamy im na meczu z czego byli zadowoleni mając więcej czasu dla siebie. Oczywiście Mario musiał się ponabijać z Winiara, żeby nie zamęczał Dagi oraz, że ma dzisiaj mecz finałowy z Resovią więc nie może mieć miękkich kolan. Uderzyłam go w ramię i przejęłam telefon. Przeprosiłam za niego ale oni sami się z tego śmiali.
-To co dzieciaki? Plac zabaw a później lody?-Zapytałam z entuzjazmem.
-Taaaaak!- Krzyknęli wszyscy wraz z Mariuszem.
-To się zbierać!-Biegiem ruszyli zakładać buty.- A ty duże dziecko na którą masz być na hali?
-Ej.. nie jestem dzieckiem!-Strzelił focha- A tak serio to o 16, strasznie się boję.
-Mario! Jesteś najlepszy! Masz mieć MVP, bo inaczej nie powiem Ci czegoś ważnego-Dźgnęłam go w żebra.
-No to chyba się postarać muszę...-Poruszał brwiami i pobiegł zakładać buty.
Zaśmiałam się i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do nerki, którą dałam Mariuszowi a ten przewiesił ją wokół bioder. W radosnych humorach ruszyliśmy na plac zabaw. W parku chłopaki biegali przed nami, goniąc się na wzajem. Nim się spostrzegłam Mario chwycił mnie za rękę. Zadowolona spojrzałam na niego i splotłam nasze palce. Arek widząc to podbiegł do nas
-Tato..tatoo! Czy teraz ciocia będzie moją drugą mamą?- Wesoło skakał obok nas
-Aruś ty już masz mamę!-odezwałam się ja.
-No tak.. ale ona jest daleko a ty jesteś blisko! A po za tym zawsze będę o niej pamiętać a bardzo bym chciał, żebyś ty była z moim tatusiem!- Uczepił się mojej nogi.- I chciałbym, żeby bocian wam przyniósł małą dziewczynkę i żeby tatuś już nie truł bocianów..- Na jego słowa prawie wybuchnęłam śmiechem przypominając sobie tamtą rozmowę.- Chciałbym mieć siostrzyczkę, żeby jej bronić, bawić się z nią!
-Oj młody.. nie zapędzaj się tak.. jak narazie to jeszcze nie wiemy z ciocią co dalej a ty nam już dzieci planujesz..- pstryknął go w nos.
Byliśmy własnie obok placu zabaw więc chłopaki pobiegli na zjeżdżalnię a my usiedliśmy na ławce. Mario objął mnie ramieniem a ja położyłam mu głowę na ramieniu.
-Co tak właściwie między nami jest?-Zapytałam.
-Ja kocham Ciebie i będę czekał aż ty będziesz gotowa na to aby pokochac mnie. A teraz niech jest tak jak jest.- Pocałował mnie w czoło.
Usmiechnęłam sie, ponieważ chciałam usłyszeć od niego te dwa magiczne słowa. Arek wołał mnie na huśtawkę więc wstałam i ruszyłam do niego.

Perspektywa Mariusza
Kiedy Ewelina poleciała do mojego syna ja zostałem na ławce i przypatrywałem się temu uroczemu obrazkowi. Cieszyło mnie to, że mój syn ją tak bardzo lubi ale martwiło mnie to że zapominał o Paulinie. Chcąc nie chcąc to ona była jego matką. nawet nie zauważyłem kiedy obok mnie na ławce usiadł Olivier.
-Co tam smyku?- Spojrzałem na niego.
-Wujek..mogę z Tobą prozmawiać..?
-Jasne.. słucham Cię..- Wstał z ławki w wgramolił się na moje kolana.
-Bo.. podsłuchałem jak mama i tata rozmawiają na temat nowego dziecka..ale ja nie chce mieć rodzeństwa..- spojrzał na mnie smutny wzrokiem.
-Oliś.. czemu nie chciałbyś mieć młodszej siostrzyczki lub braciszka?
-No bo wtedy mama i tata przestaną mnie kochać tak jak do tej pory..
-Ej.. nie wolno Ci tak myśleć-przytuliłem go- mama i tata zawsze będą Cię kochać niezależnie od tego czy pojawi się ktoś nowy czy nie..
-Naprawdę tak myślisz?
-Naprawdę. Popatrz na to z innej perspektywy.. będziesz miał się z kim bawić, chodzić na plac zabaw, lody. Będziesz mógł się nim opiekować i bronić, żeby nic złego mu się nie stało, mówiłeś mi,że chcesz iść w ślady taty..jeżeli tak to będzie Ci potrzebne wsparcie a największe zawsze będzie u najbliższych.Zobaczysz pokochasz go najbardziej na świecie.
.-Masz rację.. jesteś najlepszym wujkiem na świecie!- Mocno mnie przytulił i pocałował w policzek- A Arek będzie miał rodzeństwo?-Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Widzisz.. to nie jest takie proste.. Twoi rodzice kochają sie i są ze sobą długo. A ja i Ewelina dopiero się poznajemy.
-A kochasz ciocię Ewelcie?
-Kocham i to bardzo mocno, ale nie wiem czy ciocia kocha mnie i tu jest problem- Skrzywiłem się
-Arek by chciał rodzeństwo..
-Tak wiem, ale niestety nie można mieć wszystkiego..może kiedyś...
-Moim zdaniem za niedługo będę się bawił na twoim weselu.-Zaśmialiśmy się oboje.
-Też mam taką nadzieję smyku..-Poczochrałem jego włosy- Wołamy ich i idziemy na lody?-Zapytałem a on energicznie pokiwał głowa zgadzając się. Zeskoczył z moich kolan i zawołał naszych towarzyszy.
Chwilę później zajadaliśmy się lodami.

Czas do meczu zleciał nam bardzo szybko i nim się obejrzeliśmy staliśmy pod halą. Dopiero teraz odczułem zdenerwowanie i stres. Ewelina i młodzi życzyli mi powodzenia i każdy rozszedł się w swoją stronę. Ja do szatni oni na trybuny. Kiedy wszedłem do środka przebieralni był spokój jak nigdy. Każdy koncentrował się w swój sposób. Przywitałem się z każdym i usiadłem obok Wianiara.
-I jak tam? Rodzeństwo będzie?-Szturchnąłem go.
-Spadaj! nie twój interes!- Zaśmiał się- Ale tak poważnie to dzięki, że wzięliście młodego do siebie. Potrzebowaliśmy tego czasu dla siebie.
- Jasne, nie ma sprawy..-poklepałem go po plecach- Ale słuchaj stary.. jak byliśmy na placu zabaw to Oli do mnie podszedł i chciał porozmawiać. Słyszał jak mówiliście coś o dziecku.. Winiar on po prostu boi się że przestaniecie go kochać.. porozmawiaj z nim..
-Nie wiedziałem, że coś słyszał..-Zdziwił się- To znaczy planujemy z Dagą drugie dziecko i wczoraj zaczęliśmy starania ale nie sądziłem, że jemu przyjdzie do głowy taka głupota.. oczywiście porozmawiam z nim i dzięki że mi powiedziałeś..
-Spoko stary wkońcu jestem twoim przyjacielem.. a tak wgl. to cieszę się, że powiększacie rodzinę..-Uśmiechnąłem się i zacząłem przebierać.- A dziś też się będziecie starać?- Uniosłem brew do góry.
-Idź ty!- Dostałem spodenkami przez głowę- Nie wnikaj w moje życie seksualne!
-Wyluzuj stary..chciałem po prostu żebyście Arka przygarnęli na jedną noc.. chciałbym Ewelinę gdzieś zabrać..
-Aaa jak tak to nie ma sprawy!-Spojrzał mnie mnie znacząco- Maniek nie spieprz tego..

Ewelina
Usiedliśmy na swoich miejscach tuż obok Dagmary. Olivier po przywitaniu się z mamą wziął Arka i pobiegli poodbijać piłkę. Wraz z Winiarską miałyśmy bardzo dobry kontakt, wręcz zaprzyjaźniłyśmy się. Mogłam z nią porozmawiać o wszystkim, spotkać się na kawę a dodatkowym plusem było to że jej mąż i mój przyjaciel byli ze sobą praktycznie nie rozłączni. Porozmawialiśmy trochę i dowiedziałam się, ze zaczęli starania o rodzeństwo dla Oliwiera z czego się bardzo ucieszyłam.W międzyczasie na boisko weszli zawodnicy z Resovi a tuż chwilę po nich Skrzaty. Zaczęli się rozgrzewać a Mario co jaki czas patrzał w moją stronę i się uśmiechał. Odwzajemniałam za każdym razem wytrzeszcz zębów z czego śmiała się Daga. Po rozciąganiu, rozmowach z trenerem mecz się rozpoczął. Obie drużyny pokazywały naprawdę wysoki poziom. Każdym zależało na zwycięstwie. Szli łeb w łeb. Niestety pierwszy set wygrali Rzeszowianie. Drugi set na szczęście szedł po naszej myśli. Mariusz na ataku grał jak maszyna. Tille bronił każde piłki jakby były ze złota. Takim sposobem pewnie zakończyli drugiego seta! Na hali kibice dawali z siebie wszystko! Zdzierali gardła dopingując swoje drużyny. Podejrzewam, że 7/8 osób jutro straci głos. Zresztą ja też się do tej grupy zaliczam. Kolejne dwa sety były mordercze. O wygranych decydowały przewagi ale Skra nie poddawała się i walczyła do końca! I takim oto sposobem wygrali plusligę! Szczęśliwa rzuciłam się na stojącą obok Dagę i razem skakałyśmy z radości. Młodzi od razu pobiegli do swoich ojców rzucając im się na szyję. Razem z nimi udali się do szatni by po chwili wyjść na dekorację. Trzecie miejsce miał Jastrzębski węgiel, drugie resovia a pierwsze...SKRA BEŁCHATÓW!! Zawodnicy stanęli na podium czekając aż na ich szyi zawiśnie złoty krążek. Kilka chwil później nastał czas na najlepszych zawodników.
- Najlepszym przyjmującym zostaje.. Michał Winiarski!
  Najlepszym rozgrywającym.. Nicolas Uriarte!,
  Najlepszym libero nie kto inny jak...Krzysztof  IGNACZAK!
  Najlepszym zagrywającym Michał Kubiak!
  No a teraz MVP spotkania! Jak myślicie kto nim zostaje?!- Krzyczał komentator a na hali każdy       skandował nazwisko Wlazłego.- Macie racje! Mariusz Wlazły!
Z dumą patrzyłam jak odbiera nagrodę i unosi ją do góry patrząc na mnie. Razem z Dagmarą pobiegłyśmy w stronę boiska by po chwili utonąć w ramionach mistrzów.
-Gratulacje, byłeś najlepszy!- Pocałowałam go w policzek.
-Wywalczyłem to dla Ciebie, więc proszę- Wręczył mi statuetkę MVP-medal porwał mi już syn więc Ci go na szyi nie zawieszę- Zaśmiał się.
-Jesteś cudowny!-Ponownie się w niego wtuliłam- A co mi miałeś powiedzieć?
-Tylko tyle,że w tym sezonie zagram w reprezentacją.- Wzruszył ramionami
-Ojej.. nareszcie Cię zobaczę w barwach narodowych!
-A co chciałaś mi powiedzieć?-Spojrzał w moje oczy.
-Chyba tylko tyle, że Cię Kocham wariacie!
-O Boże!.. Ja Ciebie też!- Porwał mnie w ramiona i kręcił dookoła.-Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi!!
-Postaw mnie idioto!-Zaczęłam się śmiać.
-Mogę Cię pocałować na oczach tych wszystkich ludzi?- Spojrzał na mnie wyczekująco na co ja tylko pokiwałam głową. Nie zwlekając dłużej wpił się w moje usta. Tak bardzo uwielbiałam ich strukturę! Wokół nas rozległy się gwizdy i brawa a nawet błysk fleszy co oznaczało, że fotoreporterzy dają o sobie znać.-Arek idzie na noc od Winiarskich a ja się umyję i porywam Cię!- Oznajmił kiedy oderwaliśmy się od siebie i pobiegł do szatni.

****
Brak mi słów...
10 komentarzy i następny ;)

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 7

Powstała  zakładka INFORMOWANI i mam wielką prośbę. Dawajcie tam swoje linki do blogów na których mam was informować !! ;)

***

Następny dzień od rana był bardzo nerwowy. Mariusz nie mógł sobie znaleźć miejsca, nie zjadł śniadania a na moje pytania odpowiadał półsłówkami. Rozumiałam go i nie naciskałam. W końcu nadszedł czas rozprawy. Oboje udaliśmy się pod wskazany pokój, gdzie czekał już adwokat Wlazłego. Weszli na salę a ja usiadłam na krześle przed drzwiami. Najpierw zostali poproszeni rodzice, później jakiś mężczyzna jak się domyślam kochanek Pauliny a następnie ja. Odpowiadałam na pytania sędziego zgodnie z prawda. Nie miałam nic do ukrycia. Byłam ostatnim świadkiem więc po moim przesłuchaniu była chwila przerwy. Nikt nie wyszedł z sali więc ja też pozostałam na swoim miejscu. Spojrzałam na Mariusza, który rozmawiał ze swoim adwokatem. Odwrócił na chwilę wzrok od niego i spojrzał na mnie. Posłałam mu uśmiech na co on mi puścił oczko. Po chwili na sale wrócił sędzia.
-Sąd rodzinny rozwiązuje związek małżeński pomiędzy panią Pauliną Wlazły oraz panem Mariuszem Wlazły z wyłącznej winy pozwanej. Ponadto sąd ogranicza wykonywanie władzy rodzicielskiej nad małoletnim Arkadiuszem Wlazły pani Paulinie Wlazły.-Spojrzałam na zadowolonego Mariusza-Nie ma wątpliwości, że to pani przyczyniła się do rozpadu tego małżeństwa.-Zwrócił się do kobiety-Sąd także nie miał wątpliwości ograniczając pani władze rodzicielską opierając się na zeznaniach świadków oraz dostarczonej opinii lekarza. A pan panie Mariuszu powinien teraz poświęcić jak najwięcej czasu synowi. Życzę powodzenia w sporcie jak i życiu prywatnym. Rozprawę uważam za zakończoną.


Wyszłam z sali razem z Mariuszem oraz jego prawnikiem. Od razu rzuciłam mu się na szyję.
-Mówiłam, że będzie dobrze!-Zaśmiałam się.
-Wiem, dziękuję!- Pocałował mnie w policzek.
-Przepraszam ale ja muszę iść na następną rozprawę. Życzę państwu powodzenia i gratuluję.-Zwrócił się do nas adwokat.

-Bardzo panu dziękuję. Nawet sobie pan nie wyobraża jaki jestem szczęśliwy.
-Nie ma za co.-Uśmiechnął się i odszedł.
-No to.. jedziemy po Arka i....dalej nie powiem- Zaśmiał się i ruszył w kierunku wyjścia.
Wyszłam za nim i ruszyliśmy w kierunku samochodu. Atakujący tryskał radością i ja również. Byłam szczęśliwa, że mamy to już za sobą.  Kiedy byliśmy już obok samochodu usłyszeliśmy za sobą krzyki.
-Ty bydlaku! Jak mogłeś mi to zrobić! Po tylu latach małżeństwa odchodzisz ode mnie i na dodatek ograniczasz prawa rodzicielskie! Zniszczę Ciebie jak i tą twoją latawicę! Pożałujesz!-Spojrzeliśmy na siebie z Mariuszem i zaczęliśmy się śmiać.
-Słuchaj..mogłaś o tym myśleć zanim szłaś do łóżka z tym kimś- Wskazał na mężczyznę obok niej- A co do Arka.. gdybyś go nie biła, szarpała i krzyczała na niego na pewno bym tego nie zrobił. Ale kocham go i nie pozwolę żeby cierpiał. A teraz żegnaj bejbe- Pomachał jej i wsiedliśmy do samochodu.
Widziałam przez okno rozwścieczoną BYŁĄ żonę Maria. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na mojego towarzysza.
-Nareszcie już jest po wszystkim.-Westchnął.
-Nareszcie-Zawtórowałam mu.
Podczas drogi pokazywaliśmy nasze talenty wokalne-a raczej ich brak. Od śmiechu bolał mnie już brzuch ale on nie przestawał. W końcu dotarliśmy do naszego celu. Kiedy tylko weszliśmy do środka powitał nas radosny krzyk młodego
-Tataaaaaa!-Rzucił się na Mariusza Arek.- Tęskniłem za wami!
-Ja też synu za Tobą tęskniłem.-Pstryknął go w nos.
-Co dziś porobimy?
-A co byś chciał smyku?-Wtrąciłam się do rozmowy.
-Emm.. noo nie wiem..-Zamyślił się a my w tym czasie ruszyliśmy do salonu. Przywitaliśmy się z rodzicami Mariusza i zasiedliśmy do obiadu.
-Przepyszne, dziękuję- Powiedziałam z uznaniem.
-Na zdrowie-Uśmiechnęła się.

Po obiedzie zasiedliśmy w salonie na kanapie. Mario opowiadał o rozprawie i innych rzeczach a ja postanowiłam wziąć Arka i się z nim pobawić. Zaprowadził mnie do swojego pokoju, który kiedyś chyba należał do Mariusza. Wyciągnął jakieś samochodziki i zaczęliśmy się ścigać. Nie wiem ile trwały nasze wygłupy ale ten młody był tak słodki i uroczy, że mogłabym z nim spędzić cały czas.
-Uuuu.. ciotka! Co to z Tobą? Przegrywasz!- Nabijał się stojący w drzwiach Mariusz.
-Spadaj! Arek jest za dobry w te klocki!- Puściłam oczko młodemu.
-Tak tak! Powiedz lepiej, że jeździć nie potrafisz!- Ciągnął dalej.
-Bo byś mnie może nauczył a nie nabijasz się ze mnie tylko!- Pokazałm mu język.
-Jak dzieci..-Westchnąl Arek a my spojrzeliśmy na niego i wybuchnęliśmy śmiechem
-Ty dziecko.. zbieraj się idziemy na spacer. Ty duża też.- Wyszedł z pokoju.
Wzruszyliśmy z Arkiem ramionami i tak jak powiedział zaczęliśmy się zbierać. Po kilku minutach wychodziliśmy już z mieszkania. Doszliśmy do niewielkiego parku i Arek zaczął biec przed nami.
-Przyjdziesz jutro na mecz?- Spojrzał na mnie.

-Pytanie retoryczne-Zaśmiałam się- Ale jak ładnie zagrasz to powiem Ci coś ważnego-Pchnęłam go z bara.
-Też Ci się czymś pochwalę. A ty nie możesz dzisiaj?-Odwdzięłczył się tym samym tyle że dwa razy mocniej.
-Ejj.. ja nie zrobiłam tak mocno! Ale nie, nie mogę dzisiaj, bo nie zasłużyłeś.-Wystawiłam mu język i ruszyłam przodem.
-Misia no nie obrażaj sie!- Szybko mnie dogonił- Zagram najlepiej specjalnie dla Ciebie!- Przytulił mnie od tyłu.
-Ehem..Trzymam Cię za słowo.
Dalszy spacer minął nam na zabawie z Arkiem na placu zabaw. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, gdy razem z Mariuszem zjeżdżaliśmy na zjeżdżalni lub huśtaliśmy się na huśtawkach. Oczywiście Mario miał z tym małe problemy ze swoimi gigantycznymi nogami. Arek jak tylko na nas patrzał to omal nie tarzał się ze śmiechu.
Po jakiś 30min. wróciliśmy do mieszkania. Młody Wlazły pozbierał swoje rzeczy i po pożegnaniu się z rodzicami Mariusza ruszyliśmy w stronę domu. Spojrzałam na zegarek i byłam w szoku gdy zobaczyłam, że jest już 17. Niedługo potem byliśmy już w domu. Zrobiłam nam po herbacie i siedliśmy całą trójką przed TV. Po chwili zadzwonił Mariusza telefon.
-No siema ;)

-.....
-No tak, udało się bez problemów.
-.....
-Pewnie, dobry pomysł. Za chwilę będziemy gotowi.
-....
-No nara.
Spojrzałam wyczekująco na niego a ten tylko się uśmiechnął
-Dobra młodzieży.. Idziemy z Winiarskimi do kina na jakąś bajkę.
-Aleee suuper!!-Krzyknął Arek- A Oliwier też idzie?
-Tak  też idzie więc zmykaj się przebrać w koszulę i jeansy.- Wygonił go.
-Too ja też idę się przebrać- Westchnęłam.
Stałam przed szafą i zastanawiałam się co by tu założyć. Postawiłam na leginsy i przedłużaną koszulę w kratę. Wyszłam z pokoju w tym samym czasie co mężczyźni. Zaśmiałam się na ich widok. Arek miał na sobie niebieskie jeansy, koszulę i na to sweter a jego tata czarne jeansy i też koszulę w kratę tyle że drobniejszą. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi więc gotowi poszliśmy w tamtym kierunku.
-No stary.. nareszcie!- Poklepał przyjaciela Winiarski.
-Lepiej późno niż wcale-Wzruszył ramionami.
Po szybkim przywitaniu wszyscy ruszyliśmy w stronę kina. Daleko nie było więc spacerek był wskazany. Szliśmy z Mariuszem bardzo blisko siebie co chwilę ocierając się dłońmi. Trochę przed nami szli Winiarscy żwawo nad czymś dyskutujący. Poczułam jak duża dłoń Mariusza niepewnie chwyta moją. Sekundę później jego palce splotły się z moimi mocno ściskając. Spojrzałam w jego oczy a ten uśmiechnął się szeroko i puścił oczko. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyliśmy dalej za rękę. Dogoniliśmy parę przed nami i teraz szliśmy wszyscy razem śmiejąc się ze wszystkiego. Michał chyba nie zauważył naszych splecionych dłoni w przeciwieństwie do Pauliny, która spojrzała na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami i zachichotałam.
W kinie zdecydowaliśmy sie iść na Pingwiny z Madegaskaru. Na sali było dużo osób z dziećmi ale też dużo młodzieży. Film był naprawdę świetny. Śmialiśmy się wszyscy praktycznie ze wszystkiego. Ogólnie humory mieliśmy cudowne. Po seansie poszliśmy jeszcze na pizzę i postanowiliśmy wrócić do domu.
-Mamusiu, Tatusiu..Mogę zostać u Arka na noc?-Zapytał Oliwier
-No nie wiem czy ciocia i wujek się zgodzą- Uniósł brew Michał.
-Tato prawda, że może?- Wtrącił się Arek.
-No pewnie, że może. Nie ma problemu.-Zadowoleni chłopacy pobiegli do Arka pokoju.- Macie noc dla siebie, więc możecie popracować nad rodzeństwem.-Nabijał się.
-Idź ty zboczeńcu- Uderzył go Winiar w ramię na co Maniek nie został dłużny. Po chwili taczali się po ziemi wzajemnie przewracając i próbując założyć różne dźwignie. Patrzałyśmy na nich z Dagmarą jak na wypuszczonych z wariatkowa. Ale z drugiej strony podobała mi się ta przyjaźń jaka między nimi jest. Jeden za drugiego by w ogień skoczył. Ja niestety nigdy nie miałam takich przyjaciół. Ale teraz wiem, że mogę liczyć na Winiarskich jak i na Mariusza.  Z zamyślań wyrwał mnie głos Dagi.
-Jak dzieci...-Westchnęła- Słuchaj.. ty i Mario..coś..ten?
-Nie wiem.. Powiedział wczoraj, że mnie kocha.
-Przecież to widać gołym okiem i ty kochana też go kochasz więc się nie oszukuj.-Popatrzała na mnie poważnie.
-Wiem, ale jak to będzie wyglądać? Przed chwilą się rozwiódł a już znalazł pocieszenie?-W moich oczach zebrały sie łzy.
-Ewelka wiem, że to trudne ale Mario to dobry facet tylko zraniony przez los. W uczuciach zawsze jest szczery. Jak mówi, że Cię kocha to naprawdę tak jest.-Przytuliła mnie.
-Pomyślę nad tym.
-Mam nadzieję, że wybierzesz dobrze.My się już będziemy zbierać skoro mamy noc dla siebie- Puściła mi oczko a ja się zaśmiałam.
Chwilę później już ich nie było. Poszłam do pokoju Arka sprawdzić co robią chłopaki ale oni w spokoju grali sobie na xboxsie. Powiedziałam im, że idę się myć a jak wyjdę to wyłączają grę i idą spać, bo jest już późno. Niechętnie się zgodzili.Stwierdziłam, że wezmę dziś kąpiel długą i relaksującą. Nalałam sobie gorącej wody z różnymi olejkami relaksującymi. Do uszu włożyłam słuchawki a mp3 położyłam na szafce obok. Zamknęłam oczy i odpłynęłam. Nie wiem ile trwał mój błogi stan ale czułam, że ktoś mnie obserwuje. Otworzyłam oczy i ujrzałam Mariusza w ręczniku przepasanym wokół bioder opierającego się o umywalkę i bacznie mnie obserwującego.
-Ty zboczeńcu! Wypad stąd!-Rzuciłam w niego gąbką.
-Wcześnie się skapnęłaś, że tu  jestem.-Odrzucił mi pocisk.
-Zaraz, zaraz! Ile czasu tu stoisz.?-Zmrużyłam oczy
-No wiesz... wziąłem prysznic, ogoliłem się a w tej pozycji stoję jakieś 5min.
Jak to możliwe, ze go nie słyszałam? Aż tak głośno miałam muzykę czy po prostu usnęłam? Nie miałam pojęcia. Zirytowana wygoniłam go z łazienki, umyłam się na szybko i wyszłam. Zajrzałam do pokoju chłopaków ale oni smacznie spali co mnie zdziwiło. Udałam się do sypialni i położyłam. Po chwili poczułam jak ktoś przytula się do moich pleców. Ten zapach poznam wszędzie.
-Dobranoc, kochanie- Wyszeptał i pocałował delikatnie w policzek.
Moje kąciki ust nieznacznie uniosły się do góry a w brzuchy było stado motyli. Nie odpowiedziałam nic. Minutę później już usnęłam. 


 *****

 Ech.. Nic mi nie idzie w pisaniu ostatnio ;((
Mariusza czeka mecz.. jak myślicie co powie mu Ewelina? A czym pochwali się Mariusz?

Pojawiła się nowa ankieta, zapraszam do głosowania ;)
 I proszę o komentarze ;) To naprawdę motywuje ;)

5 komentarzy = następny ;)