poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 7

Powstała  zakładka INFORMOWANI i mam wielką prośbę. Dawajcie tam swoje linki do blogów na których mam was informować !! ;)

***

Następny dzień od rana był bardzo nerwowy. Mariusz nie mógł sobie znaleźć miejsca, nie zjadł śniadania a na moje pytania odpowiadał półsłówkami. Rozumiałam go i nie naciskałam. W końcu nadszedł czas rozprawy. Oboje udaliśmy się pod wskazany pokój, gdzie czekał już adwokat Wlazłego. Weszli na salę a ja usiadłam na krześle przed drzwiami. Najpierw zostali poproszeni rodzice, później jakiś mężczyzna jak się domyślam kochanek Pauliny a następnie ja. Odpowiadałam na pytania sędziego zgodnie z prawda. Nie miałam nic do ukrycia. Byłam ostatnim świadkiem więc po moim przesłuchaniu była chwila przerwy. Nikt nie wyszedł z sali więc ja też pozostałam na swoim miejscu. Spojrzałam na Mariusza, który rozmawiał ze swoim adwokatem. Odwrócił na chwilę wzrok od niego i spojrzał na mnie. Posłałam mu uśmiech na co on mi puścił oczko. Po chwili na sale wrócił sędzia.
-Sąd rodzinny rozwiązuje związek małżeński pomiędzy panią Pauliną Wlazły oraz panem Mariuszem Wlazły z wyłącznej winy pozwanej. Ponadto sąd ogranicza wykonywanie władzy rodzicielskiej nad małoletnim Arkadiuszem Wlazły pani Paulinie Wlazły.-Spojrzałam na zadowolonego Mariusza-Nie ma wątpliwości, że to pani przyczyniła się do rozpadu tego małżeństwa.-Zwrócił się do kobiety-Sąd także nie miał wątpliwości ograniczając pani władze rodzicielską opierając się na zeznaniach świadków oraz dostarczonej opinii lekarza. A pan panie Mariuszu powinien teraz poświęcić jak najwięcej czasu synowi. Życzę powodzenia w sporcie jak i życiu prywatnym. Rozprawę uważam za zakończoną.


Wyszłam z sali razem z Mariuszem oraz jego prawnikiem. Od razu rzuciłam mu się na szyję.
-Mówiłam, że będzie dobrze!-Zaśmiałam się.
-Wiem, dziękuję!- Pocałował mnie w policzek.
-Przepraszam ale ja muszę iść na następną rozprawę. Życzę państwu powodzenia i gratuluję.-Zwrócił się do nas adwokat.

-Bardzo panu dziękuję. Nawet sobie pan nie wyobraża jaki jestem szczęśliwy.
-Nie ma za co.-Uśmiechnął się i odszedł.
-No to.. jedziemy po Arka i....dalej nie powiem- Zaśmiał się i ruszył w kierunku wyjścia.
Wyszłam za nim i ruszyliśmy w kierunku samochodu. Atakujący tryskał radością i ja również. Byłam szczęśliwa, że mamy to już za sobą.  Kiedy byliśmy już obok samochodu usłyszeliśmy za sobą krzyki.
-Ty bydlaku! Jak mogłeś mi to zrobić! Po tylu latach małżeństwa odchodzisz ode mnie i na dodatek ograniczasz prawa rodzicielskie! Zniszczę Ciebie jak i tą twoją latawicę! Pożałujesz!-Spojrzeliśmy na siebie z Mariuszem i zaczęliśmy się śmiać.
-Słuchaj..mogłaś o tym myśleć zanim szłaś do łóżka z tym kimś- Wskazał na mężczyznę obok niej- A co do Arka.. gdybyś go nie biła, szarpała i krzyczała na niego na pewno bym tego nie zrobił. Ale kocham go i nie pozwolę żeby cierpiał. A teraz żegnaj bejbe- Pomachał jej i wsiedliśmy do samochodu.
Widziałam przez okno rozwścieczoną BYŁĄ żonę Maria. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na mojego towarzysza.
-Nareszcie już jest po wszystkim.-Westchnął.
-Nareszcie-Zawtórowałam mu.
Podczas drogi pokazywaliśmy nasze talenty wokalne-a raczej ich brak. Od śmiechu bolał mnie już brzuch ale on nie przestawał. W końcu dotarliśmy do naszego celu. Kiedy tylko weszliśmy do środka powitał nas radosny krzyk młodego
-Tataaaaaa!-Rzucił się na Mariusza Arek.- Tęskniłem za wami!
-Ja też synu za Tobą tęskniłem.-Pstryknął go w nos.
-Co dziś porobimy?
-A co byś chciał smyku?-Wtrąciłam się do rozmowy.
-Emm.. noo nie wiem..-Zamyślił się a my w tym czasie ruszyliśmy do salonu. Przywitaliśmy się z rodzicami Mariusza i zasiedliśmy do obiadu.
-Przepyszne, dziękuję- Powiedziałam z uznaniem.
-Na zdrowie-Uśmiechnęła się.

Po obiedzie zasiedliśmy w salonie na kanapie. Mario opowiadał o rozprawie i innych rzeczach a ja postanowiłam wziąć Arka i się z nim pobawić. Zaprowadził mnie do swojego pokoju, który kiedyś chyba należał do Mariusza. Wyciągnął jakieś samochodziki i zaczęliśmy się ścigać. Nie wiem ile trwały nasze wygłupy ale ten młody był tak słodki i uroczy, że mogłabym z nim spędzić cały czas.
-Uuuu.. ciotka! Co to z Tobą? Przegrywasz!- Nabijał się stojący w drzwiach Mariusz.
-Spadaj! Arek jest za dobry w te klocki!- Puściłam oczko młodemu.
-Tak tak! Powiedz lepiej, że jeździć nie potrafisz!- Ciągnął dalej.
-Bo byś mnie może nauczył a nie nabijasz się ze mnie tylko!- Pokazałm mu język.
-Jak dzieci..-Westchnąl Arek a my spojrzeliśmy na niego i wybuchnęliśmy śmiechem
-Ty dziecko.. zbieraj się idziemy na spacer. Ty duża też.- Wyszedł z pokoju.
Wzruszyliśmy z Arkiem ramionami i tak jak powiedział zaczęliśmy się zbierać. Po kilku minutach wychodziliśmy już z mieszkania. Doszliśmy do niewielkiego parku i Arek zaczął biec przed nami.
-Przyjdziesz jutro na mecz?- Spojrzał na mnie.

-Pytanie retoryczne-Zaśmiałam się- Ale jak ładnie zagrasz to powiem Ci coś ważnego-Pchnęłam go z bara.
-Też Ci się czymś pochwalę. A ty nie możesz dzisiaj?-Odwdzięłczył się tym samym tyle że dwa razy mocniej.
-Ejj.. ja nie zrobiłam tak mocno! Ale nie, nie mogę dzisiaj, bo nie zasłużyłeś.-Wystawiłam mu język i ruszyłam przodem.
-Misia no nie obrażaj sie!- Szybko mnie dogonił- Zagram najlepiej specjalnie dla Ciebie!- Przytulił mnie od tyłu.
-Ehem..Trzymam Cię za słowo.
Dalszy spacer minął nam na zabawie z Arkiem na placu zabaw. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, gdy razem z Mariuszem zjeżdżaliśmy na zjeżdżalni lub huśtaliśmy się na huśtawkach. Oczywiście Mario miał z tym małe problemy ze swoimi gigantycznymi nogami. Arek jak tylko na nas patrzał to omal nie tarzał się ze śmiechu.
Po jakiś 30min. wróciliśmy do mieszkania. Młody Wlazły pozbierał swoje rzeczy i po pożegnaniu się z rodzicami Mariusza ruszyliśmy w stronę domu. Spojrzałam na zegarek i byłam w szoku gdy zobaczyłam, że jest już 17. Niedługo potem byliśmy już w domu. Zrobiłam nam po herbacie i siedliśmy całą trójką przed TV. Po chwili zadzwonił Mariusza telefon.
-No siema ;)

-.....
-No tak, udało się bez problemów.
-.....
-Pewnie, dobry pomysł. Za chwilę będziemy gotowi.
-....
-No nara.
Spojrzałam wyczekująco na niego a ten tylko się uśmiechnął
-Dobra młodzieży.. Idziemy z Winiarskimi do kina na jakąś bajkę.
-Aleee suuper!!-Krzyknął Arek- A Oliwier też idzie?
-Tak  też idzie więc zmykaj się przebrać w koszulę i jeansy.- Wygonił go.
-Too ja też idę się przebrać- Westchnęłam.
Stałam przed szafą i zastanawiałam się co by tu założyć. Postawiłam na leginsy i przedłużaną koszulę w kratę. Wyszłam z pokoju w tym samym czasie co mężczyźni. Zaśmiałam się na ich widok. Arek miał na sobie niebieskie jeansy, koszulę i na to sweter a jego tata czarne jeansy i też koszulę w kratę tyle że drobniejszą. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi więc gotowi poszliśmy w tamtym kierunku.
-No stary.. nareszcie!- Poklepał przyjaciela Winiarski.
-Lepiej późno niż wcale-Wzruszył ramionami.
Po szybkim przywitaniu wszyscy ruszyliśmy w stronę kina. Daleko nie było więc spacerek był wskazany. Szliśmy z Mariuszem bardzo blisko siebie co chwilę ocierając się dłońmi. Trochę przed nami szli Winiarscy żwawo nad czymś dyskutujący. Poczułam jak duża dłoń Mariusza niepewnie chwyta moją. Sekundę później jego palce splotły się z moimi mocno ściskając. Spojrzałam w jego oczy a ten uśmiechnął się szeroko i puścił oczko. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyliśmy dalej za rękę. Dogoniliśmy parę przed nami i teraz szliśmy wszyscy razem śmiejąc się ze wszystkiego. Michał chyba nie zauważył naszych splecionych dłoni w przeciwieństwie do Pauliny, która spojrzała na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami i zachichotałam.
W kinie zdecydowaliśmy sie iść na Pingwiny z Madegaskaru. Na sali było dużo osób z dziećmi ale też dużo młodzieży. Film był naprawdę świetny. Śmialiśmy się wszyscy praktycznie ze wszystkiego. Ogólnie humory mieliśmy cudowne. Po seansie poszliśmy jeszcze na pizzę i postanowiliśmy wrócić do domu.
-Mamusiu, Tatusiu..Mogę zostać u Arka na noc?-Zapytał Oliwier
-No nie wiem czy ciocia i wujek się zgodzą- Uniósł brew Michał.
-Tato prawda, że może?- Wtrącił się Arek.
-No pewnie, że może. Nie ma problemu.-Zadowoleni chłopacy pobiegli do Arka pokoju.- Macie noc dla siebie, więc możecie popracować nad rodzeństwem.-Nabijał się.
-Idź ty zboczeńcu- Uderzył go Winiar w ramię na co Maniek nie został dłużny. Po chwili taczali się po ziemi wzajemnie przewracając i próbując założyć różne dźwignie. Patrzałyśmy na nich z Dagmarą jak na wypuszczonych z wariatkowa. Ale z drugiej strony podobała mi się ta przyjaźń jaka między nimi jest. Jeden za drugiego by w ogień skoczył. Ja niestety nigdy nie miałam takich przyjaciół. Ale teraz wiem, że mogę liczyć na Winiarskich jak i na Mariusza.  Z zamyślań wyrwał mnie głos Dagi.
-Jak dzieci...-Westchnęła- Słuchaj.. ty i Mario..coś..ten?
-Nie wiem.. Powiedział wczoraj, że mnie kocha.
-Przecież to widać gołym okiem i ty kochana też go kochasz więc się nie oszukuj.-Popatrzała na mnie poważnie.
-Wiem, ale jak to będzie wyglądać? Przed chwilą się rozwiódł a już znalazł pocieszenie?-W moich oczach zebrały sie łzy.
-Ewelka wiem, że to trudne ale Mario to dobry facet tylko zraniony przez los. W uczuciach zawsze jest szczery. Jak mówi, że Cię kocha to naprawdę tak jest.-Przytuliła mnie.
-Pomyślę nad tym.
-Mam nadzieję, że wybierzesz dobrze.My się już będziemy zbierać skoro mamy noc dla siebie- Puściła mi oczko a ja się zaśmiałam.
Chwilę później już ich nie było. Poszłam do pokoju Arka sprawdzić co robią chłopaki ale oni w spokoju grali sobie na xboxsie. Powiedziałam im, że idę się myć a jak wyjdę to wyłączają grę i idą spać, bo jest już późno. Niechętnie się zgodzili.Stwierdziłam, że wezmę dziś kąpiel długą i relaksującą. Nalałam sobie gorącej wody z różnymi olejkami relaksującymi. Do uszu włożyłam słuchawki a mp3 położyłam na szafce obok. Zamknęłam oczy i odpłynęłam. Nie wiem ile trwał mój błogi stan ale czułam, że ktoś mnie obserwuje. Otworzyłam oczy i ujrzałam Mariusza w ręczniku przepasanym wokół bioder opierającego się o umywalkę i bacznie mnie obserwującego.
-Ty zboczeńcu! Wypad stąd!-Rzuciłam w niego gąbką.
-Wcześnie się skapnęłaś, że tu  jestem.-Odrzucił mi pocisk.
-Zaraz, zaraz! Ile czasu tu stoisz.?-Zmrużyłam oczy
-No wiesz... wziąłem prysznic, ogoliłem się a w tej pozycji stoję jakieś 5min.
Jak to możliwe, ze go nie słyszałam? Aż tak głośno miałam muzykę czy po prostu usnęłam? Nie miałam pojęcia. Zirytowana wygoniłam go z łazienki, umyłam się na szybko i wyszłam. Zajrzałam do pokoju chłopaków ale oni smacznie spali co mnie zdziwiło. Udałam się do sypialni i położyłam. Po chwili poczułam jak ktoś przytula się do moich pleców. Ten zapach poznam wszędzie.
-Dobranoc, kochanie- Wyszeptał i pocałował delikatnie w policzek.
Moje kąciki ust nieznacznie uniosły się do góry a w brzuchy było stado motyli. Nie odpowiedziałam nic. Minutę później już usnęłam. 


 *****

 Ech.. Nic mi nie idzie w pisaniu ostatnio ;((
Mariusza czeka mecz.. jak myślicie co powie mu Ewelina? A czym pochwali się Mariusz?

Pojawiła się nowa ankieta, zapraszam do głosowania ;)
 I proszę o komentarze ;) To naprawdę motywuje ;)

5 komentarzy = następny ;)

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa !!!! No w końcu ! Radośc tryska !!! Hahahahahaah ja chcę już następny :* Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nareszcie jupii /jak fajnie/ czyli nie tylko Handballowa jest szczęśliwa pozdrawiam mordka :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest! W końcu ;D Nie chce mi się dzisiaj pisać jakiś komentarzy, więc tylko...
    Co ona mu powie? Wyzna mu miłość? :D Tak, na pewno...<3
    A on? O Boże, nie mogę się doczekać! :D
    Pozdrawiam i życzę potopu weny! :) <3
    Kocham! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęcona przez Ciebie wpadłam na bloga, przeczytałam dotychczasowe rozdziały i muszę powiedzieć jedno - zostaję, ponieważ zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem :)

    Ciekawa jestem co wydarzy się po meczu :) Czyżby Ewelina wyzna miłość dla Mariusza? Oby :)

    Kiedy kolejny ?

    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń