sobota, 14 lutego 2015

Prolog

Cały dzień na uczelni jest wykańczający. Jestem na ostatnim roku fizjoterapii. Zawsze marzyłam o tym żeby pomagać ludziom wrócić do formy po kontuzjach, chorobach itp. Dlatego właśnie zdecydowałam się na ten kierunek. Po powrocie do domu na szybko zrobiłam
sobie obiad i pobiegłam do łazienki się odświeżyć. Po szybkim prysznicu, delikatnym makijażu udałam się do sypialni. Wzięłam z szafki koszulkę  Skry Bełchatów. Koszulka była bez nazwiska, ponieważ przy kupowaniu nie mogłam się zdecydować. Kiedy byłam już gotowa wyszłam z domu i spacerkiem udałam się na hale Energia. Po jakiś 45 min. Byłam na miejscu po wcześniejszym ukazaniu biletu zajęłam swoje miejsce. Zarzuciłam na siebie koszulkę i byłam gotowa do kibicowania. Mecz się rozpoczął. Kibicowałam na całego! Skra wygrywała 15;11 i 2;0 w całym meczu.W pewnym momencie poczułam jak ktoś szarpie mnie za koszulkę. Spojrzałam w dół i zobaczyłam ślicznego blond chłopczyka. Kucnęłam przy nim. 
-Cześć smyku-przywitałam się-Jestem Ewelina. Mogę Ci w czymś pomóc?-Zapytałam 
-Jestem Arek-uśmiechną się- bardzo chce mi się siusiu a sam nie wiem gdzie jest toaleta i sam się boję-Zasmucił się. 
-Spokojnie, zaraz temu zaradzimy- chwyciłam chłopczyka za rączkę i skierowałam się w stronę toalet. Zdziwiło mnie, że nie poprosił o pomoc swoich rodziców tylko obcą osobę. Postanowiłam później zapytać. Doszliśmy pod toalety, Arkadiusz wszedł do jednej z kabin a ja czekałam przed. Szybko wyszedł, umył ręce i  ruszyliśmy w drogę powrotną na halę. Zobaczyłam, że mecz się już skończył wygraną Skrzatów. 
-No to powiedz mi gdzie są twoi rodzice i Cię zaprowadzę.- Wzięłam go na ręce. 
-No tatuś to pewnie autografy rozdaje, a mama wyszła w połowie meczu. Powiedziała, że jestem duży i sobie poradzę sam. A po meczu kazała mi iść do taty.- trochę się zdziwiłam, że jego matka zostawiła go samego. 
-To widzisz swojego tatę?-Zapytałam chodząc niedaleko boiska. Młody zaczął się rozglądać po chwili go wyparzył. 
-tam jest!-zawołał radośnie- do szatni idzie.- Ruszyłam więc w kierunku wskazanym przed blondaska. 
Kiedy dzieliło nas już tylko pare metrów od siatkarzy idących w stronę szatni postawiłam smyka na ziemi. 
-Tataaaa- Krzykną radośnie i pobiegł w stronę ojca. Jakież było moje zdziwienie kiedy na ten krzyk odwrócił się i wziął go na ręce Mariusz Wlazły. Przytulił mocno swojego syna a ja postanowiłam podejść. – To jest Ewelcia! Ona mi pomogła dojść do toalety, bo chciało mi się siusiu- Zaczął się tłumaczyć. 
-Alee jak to? A gdzie jest mama?-Zdenerwował się lekko
-No wyszła sobie w połowie 2 seta. Powiedziała, że umówiła się z wujkiem i, że jestem duży wiec dam sobie radę.Proszę nie bądź zły-Przytulił się mocniej do taty. 
-Spokojnie synu. Nie jestem zły.-Odwzajemnił przytulasa.-Idź do szatni przywitać się z chłopakami a ja porozmawiam z panią.-Nim się obejrzałam już go nie było. 
Mariusz spojrzał na mnie a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć i jak zareagować. Nie codziennie pomagam synom siatkarzy! 
-Dziękuję pani i przepraszam za kłopot. –Zwrócił się po chwili 
-Ewelina jestem nie pani- Zaśmiałam się- Żaden kłopot. Tylko wie pan.. nie chciałabym się wtrącać ale ten chłopiec jest jednak trochę za młody, żeby samemu zostawać na tak dużej hali.-Niepewnie na niego spojrzałam. 
-Mariusz nie pan-Też się zaśmiał.- tak wiem.. niestety jego matka chyba najwyraźniej tego kurwa nie wie! Mam dość.- Krzyknął i uderzył pięścią w ścianę. 
-Hej.. spokojnie. Ale może powinieneś porozmawiać z twoją żoną.-Położyłam mu dłoń na ramie. 
-Na pewno tak tego nie zostawie! Nie będzie się szlajać ze swoim kochasiem kosztem bezpieczeństwa Arka!- Nadal było zły. Nie odpowiedziałam nic, po prostu zabrakło mi słow. Spojrzałam na Wlazłego miał zamknięte oczy licząc w myślach by się uspokoić. 
-Może w ramach podziękowań pójdziemy za chwilę na jakieś ciacho i czekoladę?- Spytał już spokojnym tonem. 
-No w sumie.. możemy iść!- Zgodziłam się- Poczekam sobie na was tutaj. 
-Daj mi góra 15min.- Ruszył w kierunku szatni. 
Po chwili z szatni wybiegł Arkuś i podbiegł do mnie siadając na kolanach. 
-Fajna jesteś.. może zostaniesz moją ciocią?- Dał mi buziaka w policzek. 
-No pewnie smyku!- Odwzajemniłam i też dałam mu buziaka w policzek.- O tata wyszedł.- Spojrzałam na starszego  Wlazłego. 
-No to jak? Idziemy na to ciacho?-Zapytał radośnie. Miał już całkiem inny humor niż przed kilkunastoma minutami temu. Ale coś czułam, że robi dobrą minę do złej gry. 
-TAK TAK TAK TAK!- Młody zeskoczył mi z kolan. 
-Czekaj! Ubiorę Cię.-Podszedł do rodziciela. Mario założył mu czapkę i kurtkę wiosenną. 
Po chwili wyszliśmy z hali. Zrezygnowaliśmy z pojechaniem samochodem i ruszyliśmy spacerkiem do 
ulubionej kawiarni chłopaków. Ponoć miali tam najlepszą czekoladę i ciastka więc się nie kłóciłam. 
Rozmawialiśmy całą drogę. Opowiedziałam mu trochę o sobie tak jak prosił. Spacer szybko nam zleciał a po chwiliśmy siedzieliśmy już w kawiarni. Zamówiliśmy gorącą czekoladę i każdy po kawałku sernika. Śmialiśmy się z Arka który co chwilę miał wąsy od bitej śmietany. Po posiłku młody pobiegł do kącika zabaw. 
-No to ty o mnie wiem trochę a ja o tobie nic!- Powiedziałam z wyrzutem 
- Nie ma co opowiadać.-Zaśmiał się.- trenuję, opiekuję się synem, żonę mam tylko na papierach, przyjaźnię się z Winiarskim i to tyle. 
- Strasznie skryty jesteś..- Popatrzyłam na niego podejrzliwie.
Wrócił do nas Arek mówiąc, że chce mu się spać. Mariusz uregulował rachunek ale nie obeszło się bez drobnej sprzeczki. Chciałam po prostu zapłacić za siebie ale on nie przyjmował tego do świadomości. 
W drodze powrotnej młody Wlazły usną na rękach starszego Wlazłego. Nie dziwię się, że był zmęczony wkońcu jest już godzina 22. Nawet nie zauważyłam kiedy ten czas tak szybko zleciał. Co prawda znaliśmy się od kilku godzin ale dogadywaliśmy się jak najlepsi przyjaciele. Kiedy doszliśmy do samochodu szampon włożył syna do fotelika zaproponował, że mnie podwiezie, bo ma po drodze więc skorzystałam.
Podczas drogi tylko ja mówiłam gdzie ma jechać. Nie przeszkadzała mi ta cisza. W tle grało radio więc śpiewałam sobie pod nosem.20 minut później byliśmy przed moim blokiem. Wyszłam z samochodu z zamiarem pójścia do domu ale poczułam, że Mariusz chwycił mnie za nadgarstek. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego cudowne oczy. Staliśmy ta przez chwilę mierząc się wzajemnie wzrokiem.
Poczułam jak przyciąga mnie do siebie i mocno przytula.
-Dziękuję, za wszystko!-Wyszeptał w moje włosy.
Oderwałam się od niego i spojrzałam na niego. Musiał zauważyć, że mam gęsią skórkę z zimna ponieważ ściągną bluzę i założył na mnie. Zapach jego perfum był nieziemski.
-Mario, ja wiem, że znamy się dopiero od kilku godzin ale wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć!Jeżeli będziesz chciał porozmawiać czy coś to mieszkanie numer 10 jest zawsze dla Ciebie jak i dla Arka otwarte. I obiecaj mi, że porozmawiasz z Pauliną o Arku.
-Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy zwłaszcza teraz. Obiecuję ale nie wiem co z tego wyjdzie. Szczerze mówiąc to ona wgl. Się nie interesuje nim a ze mną rozmawia tylko jak musi.-Spuścił wzrok. Nie mogę zrozumieć Pauliny. Ma cudownego syna i męża a tak ich traktuje.Niewiele myśląc podeszłam i z całej siły go przytuliłam. Objął mnie swoimi długimi rękami przyciągając jeszcze bliżej. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie ale niestety Wlazły musiał już wracać do mieszkania.
-Dobranoc-Spojrzał na mnie i delikatnie pocałował w policzek po czym wsiadł do samochodu. Ruszyłam w kierunku klatki schodowej. Przy drzwiach odwróciłam się i pomachałam nadal stojącemu samochodem Mariuszowi. Weszłam po schodach do swojego mieszkania i zapaliłam światło. Od razu podbiegłam do okna i zobaczyłam, że patrzy w moje okno a po chwili odjeżdża.  Stałam tak jeszcze chwilę otulając się jego bluzą. Moment później udałam się do łazienki. Zmyłam z siebie makijaż i wzięłam prysznic. Chwilę później leżałam już w łóżku. Moje myśli ciągle krążyły wokół  brązowookiego przystojniaka. Nie mogłam przez to usnąć. Słysząc dźwięk telefonu zaświeciłam lampkę nocną i sięgnęłam po telefon który był na szafce nocnej obok łóżka.
-,,Spotkamy się jutro? Mariusz.”.
-,,Hm.. jutro sobota więc mam cały dzień wolny. Wybierz miejsce i godzinę a ja się dostosuję.;)”
-„No to super! Przyjadę po Ciebie o godzienie 10 i zabieram na cały dzień! Jak szaleć to po całości! ;)”
-„Hahaha masz rację! A mogę wiedzieć gdzie mnie zamierzasz porwać?”
-„Nie! To moja słodka tajemnica..Ale jest jeden problem.. Nie mam z kim zostawić Arka..:( Obrazisz się jeżeli pojedzie z nami?”
-„Nie widzę żadnego problemu! Ten smyk jest cudowny!”
-„Ej.. bo pomyślę, ze lubisz go bardziej ode mnie!”
-„Ojj nie przesadzaj. Lubię was oby dwóch bardzo mocno ;*”
-„Mam nadzieję! :D Idź spać bo musisz być wyspana na jutro! Słodkich snów ;*”
-„Ty też idź spać! Wzajemnie Słodkich snów! ;*”
-„Idę, Idę. Śnij o mnie ;*”
Taka mała rzecz a tak cieszy! Z Uśmiechem na twarzy oddałam się w objęcia morfeusza. 

5 komentarzy:

  1. HEJ! Zaprosiłaś, więc jestem! :D
    Ten rozdział byłnkjdhvbaht ,jfvgshj....boski! :D Oni będą razem, oni będą razem to na pewno, jestem ciekawa gdzie jąjutro zabieże,nie chcę sie rozpisywać, bo jest już późno...ale na oewno dodam ten blog do obserwowanych. Radziłabym ci nie pisać skrótami typu wgl jak to tutaj zrobiłaś, a tak pozatym yo fajnie piszesz...
    Nie moge sie doczekać ich dalczej historii :D Jeszcze nigdy nie spotkalam sie z blogiem o siatkarzu...NIGDY!:P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Siemka :-)
    Zostawiłaś mi link, więc wpadłam :-D
    Blog zaczął się bardzo miło.
    Ogólnie nie czytam blogów tego typu, ale dla twojego zrobię wyjątek
    Robisz trochę błędów i radziłabym nad tym popracować.
    Mała rada: Lepiej rozwijać skróty
    wgl - w ogóle
    Lecę do pierwszego rozdziału
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... Zaczyna się bardzo interesująco. :D

    OdpowiedzUsuń