sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 5

Po powrocie do domu wszystko opowiedziałam Mariuszowi. Był zdenerwowany ale także się obwiniał, że wcześniej tego nie zauważył. Arek poszedł wcześniej spać a my z Mariuszem siedzieliśmy przed telewizorem. Z jego kolanem jest dobrze.. To tylko lekkie skręcenie, więc jeżeli będzie je oszczędzał wróci do gry w ciągu tygodnia. Oczywiście jako fizjoterapeuta postanowiłam mu pomóc i wprowadziłam delikatne ćwiczenia.
-Chodź my spać.- Wyłączyłam TV i wyciągnęłam do niego rękę.
-Mhm.. To Dobranoc.- Zaczął układać się na sofie.
-Głuptasie..Chodź ze mną do sypialni a nie się będziesz tutaj cisnąć.- Zaśmiałam się i pociągnęłam za rękę. Zaskoczony spojrzał na mnie ale posłusznie po kuśtykał za mną. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i przebrałam w piżamę. Gotowa ruszyłam do sypialni a po mnie łazienkę zajął Mario.
Wrócił po 10min. i położył obok mnie. Widziałam w jego oczach nie pewność. Przybliżyłam się do niego i położyłam głowę na klatce piersiowej. Objął mnie swoimi długimi rękoma i mocniej przytulił. Z uśmiechem na twarzy zamknęłam oczy.
-Umówiłem się z prawnikiem-Odezwał się w pewnym momencie- Chce rozwodu z winy Pauliny.
-A co z Arkiem?- Zapytałam.
-Naturalnie będę o niego walczył.-odpowiedział pewny siebie- oraz chce ograniczyć jej prawa rodzicielskie. Pójdziesz ze mną jutro rano do tego lekarza? Zrobimy obdukcje.-w jego głosie słychać było cierpienie.
-Misiek pewnie, że pójdę! Pomogę Ci we wszystkim. Nawet nie wiesz jaka jestem z Ciebie dumna.-Jeszcze mocniej go przytuliłam.
-Wiem, dziękuję- pocałował mnie we włosy- Jutro wieczorem chciałbym wrócić do mieszkania i zabrać z niego nasze rzeczy. Pauliny raczej nie będzie w domu więc pójdzie szybko.
-A gdzie zamieszkacie?
-Myślałem o tym, żeby Arka zawieźć do moich rodziców a ja bym jakiś pokój w hotelu wynajął i w miedzy czasie czegoś szukał.
-Zamieszkajcie ze mną.- Podniosłam się i spojrzałam mu w oczy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.. nie chce Ci się narzucać.-Skrzywił się.
-Proszę, i tak mieszkam sama a tak to przynajmniej będzie wesoło- Uśmiechnęłam się.
-Ale pod jednym warunkiem!-Zaśmiał się.
-Zgadzam się na wszystko!- Położyłam się na boku podpierając ręką głowę.
-Będę dokładał się do rachunków, jedzenia i innych rzeczy- Położył się w tej samej pozycji.
Nie mogłam przestać patrzeć mu w oczy. Były hipnotyzujące. Położył swoją dłoń na moim policzku odgarniając zabłąkany kosmyk włosów. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Podniósł się i zawisł nade mną. Nie byłam pewna czy robię dobrze ale powiem szczerze. Brakowało mi seksu. Od dobrych 3lat nie byłam w związku z żadnym facetem.
-Mogę?-Wyszeptał przy moich ustach. Nie odpowiedziałam nic. Wpiłam się w jego usta całując namiętnie. Nasze języki toczyły ze sobą wojnę.- Nawet nie wiesz jak tego pragnąłem- Powiedział, gdy oderwał się ode mnie.
-Kochajmy się Mariusz. Tylko proszę nie rób sobie nadziei. Nie chce się wiązać póki jesteś żonaty.- Stwierdziłam pewnie.
-Obiecuję!- I znów wpił się w moje usta. Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę, której szybko się pozbyłam. Moje oczy się zaświeciły na widok jego klaty. Widząc moją minę roześmiał się na głos- Lata na siłowni zdały efekt.- Poruszył brwiami. Wrócił do wcześniejszej czynności. Schodził pocałunkami coraz niżej. Zdjęłam szybko swój t-shirt. Niepewnie chwycił w dłonie moje piersi. Zaczął ssać i przygryzać sutki a ja wiłam się i jęczałam. Chwilę później przejęłam kontrolę przewracając go na plecy. Usiadłam na jego kroczu zataczając kółka. Czułam jego erekcje co jeszcze bardziej mnie zachęcało.Pocałowałam go w usta, schodząc coraz niżej. Zatrzymałam się przy gumce od spodni. Spojrzałam na niego, miał zamknięte oczy. Zdjęłam po woli spodnie wraz z bokserkami. Tym razem to on odwrócił mnie na plecy. Pozbył się mojej dolnej bielizny.
-W szafce jest prezerwatywa. Załóż proszę.- Wyszeptałam.
Chwilę później wchodził we mnie powoli. Z czasem jego ruszy stały się szybkie i stanowcze. Kiedy tylko zaczęłam jęczeć pocałował mnie. Było mi nieziemsko. Nie sądziłam, że może być aż tak dobry w te klocki.
Szczytowaliśmy w jednym czasie namiętnie się całując. Po wszystkim opadł obok mnie i spojrzał w oczy.
-Dziękuję, było wspaniale.- Wychrypiałam
-To ja dziękuję. Potrzebowałem tego.
-Ja też.- Zaśmiałam się.
Wstałam z łóżka i się ubrałam. Rzuciłam Mariuszowi bokserki i spodenki. Z powrotem położyłam się obok.
-A koszulka?- Spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Nie!- Zbulwersowałam się i przytuliłam do klatki piersiowej. Zaśmiał się głośno. Po chwili oboje odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.

Rano obudził nas Arek wskakując na nasze łóżko. Otworzyłam leniwie oczy a młody wcisnął się miedzy nas.
W rączkach trzymał foliową paczuszkę. Gdy tylko się zorientowałam co to jest oczy omal nie wyszły mi na wierzch.
-Tatusiu co to jest?- Zapytał. Mariusz spojrzał najpierw na mnie zmieszany a później na Arka. Wziął mu z rąk opakowanie i schował pod poduszkę.
-Trutka na bociany. Nie dla dzieci.-Pstryknął go w nosek a ja omal nie wybuchnęłam śmiechem
-A jak się tego używa? Ja też chcę.-Oburzył się.
-Synek, porozmawiamy o tym jak będziesz starszy.- Poczochrał mu włosy.
-Ale obiecujesz?- Spojrzał na niego oczami ze shreka.A ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
-Jeszcze będziesz uciekał od tej rozmowy ale obiecuję!-Również się zaśmiał. Arek już nic nie powiedział tylko leżał patrząc to na mnie to na Mariusza. Po około 10min. znów zadał pytanie.
-A skąd się biorą dzieci?- Spojrzał tym razem na mnie. A ja nie wiedząc co powiedzieć szukałam ratunku w Wlazłym, który tylko wzruszył ramionami. Spiorunowałam go wzrokiem. Westchnęłam i odpowiedziałam.
-Widzisz Aruś.. Jeżeli dwoje dorosłych osób się kocha to decydują się mieć dzieci.-Modliłam się żeby nie ciągnął dalej tego tematu.
-A w jaki sposób?-Ech... i co ja mam powiedzieć?!
-A jak myślisz?- Spojrzałam na niego.
-No mi się wydaje, że to bocian je przynosi.-Uśmiechnął się.- Ale tatuś powiedział że to fioletowe opakowanie to trutka na bociany-Zasmucił się- Czyli nie będę miał rodzeństwa?-W jego oczach pojawiły się łzy. Przytuliłam go mocno do siebie i spojrzałam na rozbawionego tą całą sytuacją Mariusza.
-Synu. Chciałbym z Tobą porozmawiać o czymś.- Zmienił ton na poważny. Już wiedziałam czego ma dotyczyć ta rozmowa. Mały oderwał się ode mnie i usiadł patrząc na tatę.-Widzisz my z mamusią nie dogadujemy się ostatnio. Czasami się tak zdarza. Dlatego chciałbym się wyprowadzić z domu i wprowadzić tutaj razem z Tobą. Ale pamiętaj, że mama i ja zawsze będziemy Cię kochać- Plątał się Mariusz.
-Czyli zamieszkamy z ciocią?-Przytakneliśmy- I mama już nie będzie na mnie krzyczeć i szarpać?
-A często to robi?-Zainteresował się.
-Czasami.. -Posmutniał.- Wiesz tatusiu.Będę szczęśliwy tam gdzie ty.-Przytulił sie do jego szyi. Z moich jak i Mariusza oczu popłynęły łzy- Kocham Cię.- Dał mu buziaka w policzek i uciekł chyba do łazienki.
Spoglądałam na niego i widziałam jak  nie może opanować płaczu. Przytuliłam się mocno do niego.
-Masz mądrego syna Mariusz- Powiedziałam przez łzy.
-To prawda.. Ale o tym bocianie poszalał- Zaśmialiśmy się obydwoje.- Idź do łazienki a ja zrobię śniadanie.- Pocałował mnie w policzek i wyszedł z sypialni.
Po ogarnięciu wszystkiego rano ruszyliśmy do szpitala. Na szczęście był ten sam lekarz co wczoraj więc gdy nas tylko zobaczył od razu wiedział o co chodzi. Po 30 minutach odpuściliśmy szpital. Byłam zadowolona z opinii jaką wystawił doktor. To zwiększało szanse na zdobycie praw rodzicielskich. Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Podrzuciłam Mariusza do kancelarii a sama razem z Arkiem udałam się na czekoladę i cicho.
-Ciocia.. a ty kochasz mojego tatę?- Zpytał Arek, gdy byliśmy już w kawiarni
-Misiu, nie wiem czy kocham ale na pewno bardzo lubię.- Powiedziałam zgodnie z prawdą
-Bo tata już nie kocha mamy, czy to prze ze mnie?- Posmutniał
-Nie wolno Ci tak nawet myśleć! Tatuś po prostu nie dogaduje się już z mamą tak jak kiedyś.- Nie wiedziałam jak mam mu to wytłumaczyć.- A ty nie masz tutaj nic wspólnego.- Pocałowałam go w czoło.
Odpuścił i już o nic więcej nie pytał. Kilkadziesiąt minut później zadzwonił Maniek, że jest już po spotkaniu. Podałam mu miejsce, gdzie jesteśmy i czekaliśmy, aż się zjawi. Przyszedł po około 10minutach z dużym uśmiechem na twarzy. Od razu wiedziałam, że spotkanie poszło po jego myśli.
-Opowiadaj.
-Powiedział, że mam duże szanse na przyznanie praw rodzicielskich ale sędzia może się czepiać tego, że jestem siatkarzem i spędzam czas tak jakby na walizkach-Tutaj się skrzywił- Powiedziałem, ze w czasie kiedy mam mecz po za Bełchatowem Arkiem możesz się zająć ty lub dziadkowie więc powiedział, że to dobry pomysł.A tak to złożył pozew rozwodowy, który Paulina powinna dostać na dniach.- Uśmiechnął się szeroko.
-No to się cieszę!- Przytuliłam go delikatnie.
Od naszej nocy zachowujemy się normalnie. Mariusz chyba zrozumiał mój przekaz w nocy na co byłam zadowolona. Po chwili wyszliśmy z kawiarni i wpadłam na pomysł, żeby zaprosić na kolacje Winiarskich. Mario przystał na tę propozycję i od razu zadzwonił. Bez niczego się zgodzili. Udaliśmy się więc na obiad, którym były frytki i hamburger.. tak tak wiem nie zdrowo ale nie mogłam się im oprzeć, gdy tak ładnie prosili. Kiedy wracaliśmy do domu wstąpiliśmy do mieszkania Pauliny. W czasie kiedy Mariusz się pakował ja wzięłam Arka i poszliśmy zrobić zakupy do pobliskiego marketu. Pomyślałam, że na kolacje zrobię Lazanie. Po kupieniu wszystkich potrzebnych składników ruszyliśmy z powrotem do samochodu. W tym samym czasie Mario wyszedł z torbami. Uśmiechnęłam się i pomogłam mu to załadować do bagażnika.
-No to synek.Zaczynamy nowy etap w naszym życiu!- Przybił pionę z Arkiem. A ja się zaśmiałam i ruszyliśmy w do naszego wspólnego już mieszkania.
Wieczorem kiedy wszystko było już gotowe czekaliśmy tylko na rodzinę Winiarskich. Na szczęście nie trwało to długo, bo zdążyłam się przebrać i uslyszałałam dźwięk dzwonka do drzwi. Ruszyłam więc w tamtym kierunku. Przywitałam się ze wszystkimi i zaprosiłam ich do stołu. Po przywitaniu Wlazłych z Winiarskimi zaczęliśmy jeść. Wszyscy chwalili mój posiłek na co byłam bardzo zadowolona. Po skonsumowaniu udaliśmy się do salonu a dzieci do pokoju w którym spał Arek dzisiejszej nocy, Mieli tam trochę zabawek, które przywieźliśmy z tamtego mieszkania.
-Złożyłem papiery rozwodowe i będę walczył o ograniczenie praw rodzicielskich Paulinie- Odezwał się w końcu Mariusz.
-Boże nareszcie poszedłeś po rozum do głowy.- Poklepał go po plecach Michał.
W wesołej atmosferze spędziliśmy resztę wieczoru. Stwierdziliśmy,że napijemy się wina a Winiarscy zostaną u nas na noc. Ja kolejną noc miałam spać z Mańkiem co mi w ogóle nie przeszkadzało. Ale stwierdziłam, że już do niczego między nami nie dojdzie. Po pół nocy każdy rozszedł się do swoich sypialni.
-Ewelcia..śpisz?- Wyszeptał mi do ucha
-Nie, a co się dzieje?-Zmartwiłam się.
-Kolano.. boli.. bardzo- jękał. A ja w tym momencie miałam ochotę strzelić sobie w łeb! Ze skręconym kolanem zrobił dzisiaj taki maraton.
-Pokaż.- Podwinęłam kołdrę i zobaczyłam, że jest bardzo mocno spuchnięte.-Jezu.. poczekaj chwilę.- Wybiegłam z sypialni i pobiegłam do kuchni. Z apteczki wyciągnęłam Altacet i bandaż elastyczny do tego wzięłam tabletkę przeciw bólową i wodę. Z całym ekwipunkiem ruszyłam do sypialni. Wskoczyłam na łóżko dałam mu tabletkę i wodę a sama zajęłam się kolanem. Wycisnęłam połowę żelu i rozprowadziłam po kolanie nie wcierając, ponieważ miał być to okład. Owinęłam bandażem i położyłam się obok. Po kwadransie ból zaczął mu trochę przechodzić więc oddałam się do krainy morfeusza.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 5 ;)
Zapraszam również
http://milosc--jest-jak-narkotyk.blogspot.com/
Conte, Wrona i Skra Bełchatów. :)

8 komentarzy:

  1. Suuuper ! Mariusz poszedl po rozum do glowy i zlozyl papieru o rozwod. Arek mistrz! Te pytania , a odpowiedz Mariusza najlepsza "ttutka na bociany" hahhahaha rozwalilo mnie to ! Czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo *O* czekam na kolejne a co sądzisz o moim ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Może w końcu Mariusz z Arkiem będą szczęśliwi. Mariusz w reszcie podjął męską decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! W końcu...Mariusz dobrze zrobił. Niespodziewałam się(jak to było w poprzednim rozdziale) że Paulina będzie bić Arka...biedny. Całe szczęście, że będzie ten rozwód.
    Arka pytania...bezcenne...Mam nadzieję, że oni będą razem. :)
    Czekam na nn
    Pozdrawiam i życzę potoku weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo Kamień z serca :D. Wszystko idzie w dobrym kierunku :D.
    "Trutka na bociany" na początku moja reakcja była taka O.o, ale po kilku sekundach zaczęłam się śmiać. Genialne hahaha :). Czekam na następny :).
    Pojawiła się u mnie mała informacja :). Zapraszam i Pozdrawiam Serdecznie Dooma :) .
    http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo Kamień z serca :D. Wszystko idzie w dobrym kierunku :D.
    "Trutka na bociany" na początku moja reakcja była taka O.o, ale po kilku sekundach zaczęłam się śmiać. Genialne hahaha :). Czekam na następny :).
    Pojawiła się u mnie mała informacja :). Zapraszam i Pozdrawiam Serdecznie Dooma :) .
    http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny *.*
    Przepraszam za lekkie opóźnienie ale już jestem :D Pora również nie wczesna,ale się liczy ;) Cieszę, się, że w końcu Mariusz podjął odpowiednie kroki i wystąpił o rozwód ;) Rozwaliła mnie ta akcja z bocianami :D masz łeb kobieto! Nadal z tego nie mogę :D Świetnie napisane ;) Dużo weny kolana i nie zapomnij nadal mnie informować o kolejnych na jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com :3
    Pozdrawiam gorąco i do nn❤

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest GENIALNE <3

    Informuje mnie o nowościach na: po awanturze szept.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń