sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 1

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam powoli z łózka i ruszyłam w kierunku drzwi. Jakież było moje zdziwienie gdy za nimi zobaczyłam Wlazłych. Arek przytulił się do moich nóg a Mario dał delikatnego buziaka w policzek.
-Widzę, że zaspałaś-zaśmiał się starszy- Leć się szykować a my zrobimy Ci śniadanie.-Uśmiechną się.
-Przepraszam.. budzik mi nie zadzwonił-Spuściłam lekko głowę.
-Nic się nie stało. Zmykaj już. Kuchnie raczej znajdziemy sami.- Jak powiedział tak zrobiłam. Pobiegłam do sypialni, zabrałam ze sobą ubrania i pobiegłam do łazienki. Po szybkim prysznicu, umyciu zębów i uczesaniu się w warkocza poszłam do jadalni. Na stole były naleśniki i różne dżemy z mojej lodówki.
-Proszę, siadaj- Odsunął mi krzesełko.-Ślicznie wyglądasz- Szepną mi na ucho a na moje policzki wpłyną rumieniec.
-Dziękuję-Posłałam mu nieśmiały uśmiech.
Zabrałam się za jedzenie. Były wyśmienite. Zjadłam chyba z 4 i myślałam, że pęknę. Po śniadaniu-pysznym śniadaniu, wrzuciłam do torebki wodę, portfel i inne nie zbędne rzeczy. 15 minut później siedzieliśmy już w samochodzie.
-Powiesz mi gdzie jedziemy?-Spojrzałam na niego ale on udawał, że nie słyszy-Maniek! nie ignoruj mnie!-Dałam mu kuksańca w ramię.
-Ałaaa-Zająknął się- Nie bij mnie, bo i tak Ci nie powiem.-Posłał mi szyderczy uśmiech.- A po za tym za 20min będziemy na miejscu.
Ech.. nic z niego nie wyciągnę. trudno poczekam te 20min. Reszta drogi minęła nam w ciszy. W tle było tylko słychać instrukcje nawigacji. Tak jak powiedział na miejscu byliśmy po 20min. Tyle, że wokoło nie było niczego po za drzewami i innymi samochodami.
-Echee.. a co tu ma być?-Spojrzałam wyczekująco na niego
-Zaraz się przekonasz tylko musimy się przejść kawałek- Wziął swojego syna na ręce i ruszyliśmy przed siebie. Po chwili doszliśmy pod bramę wesołego miasteczka. Arek z radości mocno przytulił i wycałował tatę oraz stwierdził, że go kocha i jest najcudowniejszy na świecie. Ja stałam obok nich z otwartą buzią. Po chwili poczułam na brodzie palce Mariusza, który usiłował mi chyba zamknąć buzie.
-Ale..ale..ale jak to..! Boże ostatni raz w wesołym miasteczku byłam w wieku Arka!-Teraz to ja nie wytrzymałam i rzuciłam się Mańkowi na szyję obdarzając go wielkim buziakiem.
-Za takie podziękowania  chyba będę Cię tu przywoził codziennie.-Zaśmiał się i wypuścił mnie ze swych objęć.
-Tatooo-zawołał Arke-chodźmy już.-Wziął tatę za rękę a z drugiej stony chwycił mnie. Udaliśmy się w stronę kas biletowych. Zakupiliśmy pakiet rodzinny 2 dorosłych+ dziecko i ruszyliśmy w stronę przygody.
Na pierwszy ogień poszedł diabelski młyn. Zasiedliśmy na krzesełku we trzech i czekaliśmy aż maszyna ruszy. Niedługo potem byliśmy na samej górze podziwiając piękne widoki.
-Ale pięknie..-Zachwycałam się.
Następna atrakcja była tylko dla Arka, ponieważ były to koniki do lat 10. W czasie kiedy młody był na karuzeli postanowiłam zapytać o coś Mariusza.
-Misiek, przepraszam, że pytam teraz ale męczy mnie to.-Spojrzałam na niego z wyczekiwanie.
-Pytaj śmiało.-Zarzucił na mnie swoją dużą kończynę i przyciągną do siebie.
-Rozmawiałeś z Pauliną.. no wiesz o czym..-Mój głos był niewiele głośniejszy od szeptu.
-Ech.. nie, nie rozmawiałem, ponieważ wróciła do domu po 4 nad ranem w dodatku było czuć od niej alkohol.-Odpowiedział a ja wyczułam ból w tym głosie. Przytuliłam się do niego.
-Będzie dobrze!. Pamiętaj, że jestem przy was!-Wyszeptałam.
-Dziękuję.!-Przytulił mnie mocniej.
-A mogę mieć jeszcze jedno ostatnie pytanie.?-Spojrzałam mu w oczy.
-Jasne, pytaj-Uśmiechną się na zachętę.
-Kochasz ją?-Widać było, że nie spodziewał się takiego pytania.
-Jeżeli mam być szczery to przestałem ją kochać z momentem kiedy przyłapałem ją na zdradzie.Rozwodu nie wziąłem ze wzglęgu na Arka. Nie chce go stracić za bardzo go kocham.- W jego oczach pojawiły sie łzy.
-Przepraszam, nie powinnam pytać.-Zmieszałam się.
W tym samym momencie podbiegł do nas Arek. Powiedział, że chce mu się pić więc dałam mu swojej wody. W pewnym momencie Arek zobaczył Rollercoster.
-Tausiu..-Spojrzał na niego oczami kota ze shreka.
-Chodźmy więc na kolejkę!-Wzięłam Arka za rączkę i ruszyłam z nim. Po chwili byliśmy już przy wejściu.
-Przepraszam państwa ale syn jest za mały na tę atrakcję.-Powiedział starszy pan.
-Ale to nie jest mój syn-Sprostowałam- Chodźmy więc gdzie indziej-Zaśmiałam się i odeszliśmy.
-A może Arek pójdzie do kulek tam wiedziałem, że jakaś pani pilnuje porządku a my się przejedziemy costerem?-Odezwał się Mariusz.
-No w sumie jestem Za! -Zaśmiałam się.-co ty na to młody?-zwróciłam się do Arka
-No dobraa...-nie chętnie się zgodził- Ale później idziemy na looddyyyy..-Ucieszył się.
-Obiecuję!-Dałam mu buziaka w policzek.
Zaprowadziliśmy Arka do kulek, gdzie bardzo miła pani powiedziała, że z wielką przyjemnością będzie miała na niego oko. Od razu biegiem rzuciłam się w stronę kolejki. Mariusz zaśmiał się i pobiegł za mną. Usiadłam na swoim miejscu a obok mnie miejsce zajął Mario. Zostaliśmy przypięci przez jakiegoś młodego, przystojnego chłopaka który odchodząc puścił mi perskie oczko.
-Przecież on Cię pożerał wzrokiem!- Zbulwersował się mój towarzysz.
-To chyba dobrze- zaśmiałam się-Swoją drogą przystojny był...-Podpuszczałam go dalej.
-Nie znasz się!Był brzydki jak but!-Strzelił minę ala foch..
-Oj no już się nie obrażaj.-Dźgnęłam go w żebra.
Po chwili poczuliśmy, że ruszamy. Kiedy kolejka zaczęła jechać z wielkiej górki praktycznie pionowo w dół zaczęłam piszczeć na całe gardło. Chwyciłam Mariusza za rękę i mocno ścisnęłam zamykając oczy. Poczułam, że bawi go ta cała sytuacja. Po drugiej pętli już się trochę rozluźniłam. Chciałam puścić jego rękę ale stanowczo mi nie pozwolił. Spojrzałam na niego a on się uśmiechną i puścił oczko. Po 5 minutach opuściliśmy kolejkę. Gdy poczułam ziemię miałam ochotę ją wycałować.
-Nigdy więcej!- Powiedziałam stanowczo.
-Daj spokój! Fajnie było.! Zwłaszcza jak się zielona zrobiłaś z przerażenia.- Zaśmiał się a ja spojrzałam na niego z mordem w oczach. Chyba wiedział co chce zrobić, bo zaczął mi uciekać. Goniliśmy się jak dzieciaki. Lubie patrzyli na nas z uśmiechami na ustach. Po niedługiej chwili opadłam  z sił. Chyba zobaczył, że przestałam go gonić, bo zatrzymał się i powolnym tempem szedł w moją stornę.
-Nie rozmawiam z Tobą!-Ruszyłam w przeciwną stronę. Zaczął biec w moją stonę więc to teraz ja zaczęłam uciekać. Ze śmiechu zaczął mnie, aż brzuch boleć. Nie wielkie miałam z nim szanse, dlatego po chwili poczułam jak chwyta mnie w pasie i okręca dookoła. Postawił mnie na ziemie i chciał pocałować w policzek niestety niesfornie obróciłam głowę i jego usta pocałowały mnie w kącik ust. Spojrzałam na niego zmieszana ale on tylko się uśmiechnął.
-chodź idziemy po Arka i na loody- Powiedziałam i ruszyłam do miejsca gdzie zostawiliśmy blondaska.
Z wesołego miasteczka wyszliśmy po jakiś 2h. bawiliśmy się wszyscy świetnie. Arek był szczęśliwy, że tata mu zrobił taką niespodziankę zresztą ja też byłam szczęśliwa. Mariusz na chwilę oderwał się od problemów z żoną i po raz pierwszy zobaczyłam, że jest naprawdę szczęśliwy bez zbędnego udawania.
Ruszyliśmy w drogę powrotną. Myślałam, że pojedziemy do domu ale Mariusz skręcił w jakąś polną drogę. Zdezorientowana spojrzałam na niego ale nic nie powiedział tylko posłał mi swój zabójczy uśmiech. Chwilę później zatrzymaliśmy się na jakiejś łące.Wsiadłam z samochodu i ujrzałam śpiącego z tyłu Arka. Wesołe misteczko chyba go wykończyło. Zobaczyłam, że Mario otwiera bagażnik i wyciąga kosz piknikowy oraz jakiś niewielki koc. Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Rozbawiło go to ale po chwili podszedł do mnie i wziął za rękę ciągnąc kawałek od samochodu tak żeby zauważył nas Arek jak się obudzi. Rozłożyliśmy koc i spoczeliśmy na nim. Wyciągną z koszyka jakieś kanapki których szybko się pozbyliśmy. Po prostu byliśmy bardzo głodni. Najedzona położyłam się na kocu, zamknęłam oczy i zaczęłam się relaksować.Poczułam na sobie czyjś wzrok więc otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam przyglądającego mi się Mariusza.
-Jestem gdzieś brudna?-Zapobiegawczo zaczęłam się wycierać.
-Nie-odpowiedział spokojnie.
-To dlaczego mi się przyglądasz?-Zapytałam i spojrzałam w jego oczy.
-Tak po prostu.-Wzruszył ramionami.- To był mój nalepszy dzień. Wkońcu mogłem się wyluzować i zapomnieć o wszystkim. Świetnie się bawiłem.
-Taak ja też-Uśmiechnęłam się.
Nic nie odpowiedział. Leżeliśmy i patrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili sięgnął po coś do koszyka. Wyciągną z niego truskawki z czekoladą. Wziął jedną i przybliżył mi ją do ust. Ugryzłam połowę były pyszne! Drugą połowę on zjadł. Siedzieliśmy obok siebie zajadając się truskawkami. Po chwili już ich nie było. Westchnęłam i wyłożyłam się twarzą w stronę słońca. Leżałam zamyślona o mojej znajomości z Wlazłym. Polubiłam go, nawet bardzo. "Ewelina ogarnij się! On ma żonę!" Skarciłam się w myślach. Poczułam, że coś zasłoniło mi słońce. Otworzyłam zdezorientowana oczy i zobaczyłam nad sobą głowę Mańka. Patrzał w moje oczy jakby chciał mnie przejrzeć na wylot. Jego głowa powoli zbliżała się. Kiedy już myślałam, że mnie pocałuje usłyszeliśmy koło siebie Arka.
-Tato..pić mi się chce.- powiedział cicho. Na twarzy Mariusza pojawił się grymas. Westchną i wyciągną z koszyka butelkę wody podając synowi. Wstałam z koca i ruszyłam w stronę łąki. Co to miało być? Co by się stało, gdyby nie Arek? Znamy się jeden dzień a on chce mnie całować! W mojej głowie było jedno wielkie misz masz.. czy chciałam tego? Zapewne tak. Pochodziłam chwilę i zawróciłam w stronę chłopaków. Widziałam, że Mariusz zaczyna pakować wszystko do bagażnika w czym pomagał mu Aruś. Na dworze robiło się coraz chłodniej a słońce zaczęło zachodzić. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że już jest 18. Bez słowa wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o szybę. Mariusz zapiął syna w foteliku i zasiadł za kierownicą. Spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę powrotną do Bełchatowa. Nawet nie wiem kiedy zmorzył mnie sen. Obudziło mnie delikatne szturchanie w ramię.
-Jesteśmy już- Wyszeptał Mario.
-Co? A tak tak już idę.-Odparłam i wysiadłam z samochodu. Ruszyłam w stronę klatki schodowej ale poczułam jak ktoś się przytula do moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Mariusza. Oparł głowę o moje czoło. Miał zamknięte oczy.
-Dziękuję za cudowny dzień oraz przepraszam za to na łące.- Na samo wspomnienie z moich oczu popłynęły łzy. Chwycił moja twarz w swoje dłonie i kciukami wytarł łzy.
-Dziękuję, świetnie się bawiłam.-Wyszeptałam.
-Przyjdziesz jutro na mecz?Proszę.- Spojrzał mi w oczy nie wypuszczając twarzy ze swych dłoni.
-Nie mam biletu-Zasmuciłam się
-O to się nie martw.-Uśmiechną się.-O 15 będę po Ciebie i pojedziemy razem.-Powiedział stanowczo.
- Dobrze..-Zgodziłam się.
-Muszę już jechać-Skrzywił się.- Dobranoc.
-Dobranoc-Spojrzałam w jego oczy. Był coraz bliżej. Pocałował mój kącik ust i odszedł.

2 komentarze:

  1. Pierwsza! :D
    Kocham tego bloga,,,wesołe miasteczko,piknik,to było zbyt piękne...
    Arus jest taki słodki :) Jestem ciekawa, czy Wlazłyrozwiedzie się ze swoja żoną, czy nie?
    Nie moge sie doczekać tego meczu co ma byc za niedługo ;DCo tam sie stanie? Jak zareagują członkowie drużyny? no jest tyle pytań, że o masakra...Mam rażenie, że będzie miał jakaś kontuzje i ona bedzie mu pomagać:)
    Nir mogę się doczekać nn i zapraszamdokomentowania mojegp (naszego) bloga
    http://loves-to-be-for-nothing.blogspot.com
    potopu weny!
    Pozdrawiam i naprawdę znakomity początek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no... Widzę, że akcja szybko się rozwija xD
    Jednak robisz spory błąd w tych słowach typu
    Piszsz na przykład wyciągną zamiast wyciągnął
    I jest tak w kilku słowach podobnych do tego
    No cóż czkam na następny oraz zapraszam do mnie:
    itsmylife-dontyouforget.blogspot.com
    i mój najnowszy blog
    you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com
    Jeśli ci się spodoba, a nawet ni xd zapraszam do komentowania
    Pozdrawiam
    xxx

    OdpowiedzUsuń